|
Yoongi Min |
DANE PRACOWNIKA:
IMIĘ I NAZWISKO: Yungyo Marshall Kim. To po środku to imię ,,anglojęzyczne". Osobiście Yungyo za nim nie przepada, wyjawia tylko wtedy, gdy druga osoba ma wyraźne problemy z wypowiedzeniem koreańskiego imienia. A tych to raczej nie powinno być, w końcu to nie Erguotou, Jenghis czy Bunkichirou.
WIEK: 27 lat. Wygląda na mniej, ale cóż, o to obarczać można tylko jego geny.
ZAWÓD: Mimo stosunkowo młodego wieku to całkiem doświadczony genetyk.
PROJEKT: Hybrid
PODOPIECZNY: -
PŁEĆ I ORIENTACJA: Mężczyzna (nawet jeśli dla niektórych jego uroda wydaje się być zbyt delikatna na tę płeć). Co do orientacji, sprawa się bardziej komplikuje, ponieważ Yungyo jakoś nie wykazuje zainteresowania miłością. Oficjalnie przypisuje sobie orientację demiseksualną, twierdząc, że nie liczy się fenotyp, tylko genotyp.
PARTNER: obecnie brak
RODZINA:
• Daewon William Kim – ojciec, 56 lat. Razem z żoną są właścicielami znanej (choć z pozoru zwyczajnej) restauracji w Seulu, którą dziennie gości naprawdę sporo osób, szczególnie obcokrajowców, chcących poznać tradycyjną koreańską kuchnię. To serdeczny człowiek, kochający mąż i rodzic. Dosyć surowy, synów traktuje mocną ręką, ale przynajmniej darzą go oni odpowiednim szacunkiem.
• Jiyoung Mary Yoo – matka, 56 lat. To ona wpadła na pomysł otwarcia restauracji. Dobra, aczkolwiek temperamentna kobieta, która nie pozwoli, by ktoś nią dyrygował. Nie jest najlepsza w zachowywaniu spokoju, niekiedy potrafi szybko się zdenerwować. Pod pewnym względem podobna do swego męża, czasami synowie śmieją się, że ich rodzice we dwójkę byliby świetnymi dyktatorami (w nieco negatywnym tego słowa znaczeniu). Ale Jiyoung kocha swoje dzieci i nigdy by ich nie porzuciła.
• Seunggyo Louis Kim – brat, 31 lat. Yungyo jest z nim w dosyć typowych dla rodzeństwa stosunkach. Potrafią się pokłócić o byle co, często mają odmienne zdanie i ogólnie obelgi na drugiego same wylatują z ust. Nierzadko ,,konkurują" ze sobą o to, kto zarzuci wymyślniejszą obrazą i kto lepiej operuje sarkazmem. Nie są do siebie podobni z wyglądu, nikt nie posądziłby ich o bycie spokrewnionym ze sobą. Oczywiście, bywają też chwile, kiedy się ze sobą zgadzają. Mimo wielu spin kochają się jak bracia.
• Taera Hilary Kim – siostra, 24 lata. Dziecko idealne, studiuje prawo, przyszła pani mecenas. Ma wszystkie cechy, jakich chcieli rodzice: jest inteligentna, mądra, kulturalna i zaradna. Kocha rodziców całym sercem, aczkolwiek ze swoim starszym rodzeństwem miewa spiny. Czasami się wywyższa przy nich, mówiąc, że jest dzieckiem idealnym i w ogóle. Yungyo chwilami żałuje, że Taera nie jest zwyczajnym człowiekiem.
• Joowon Jeremy Kim – wujek od strony ojca, 47 lat. Pracuje w tym samym instytucie, co Yungyo, kiedyś zajmował się projektem Acernis, ale po pewnym zdarzeniu przerzucił się na projekt Probator. Wesoły, ciepły mężczyzna, z którym można swobodnie porozmawiać. Typ idealnego wujka, którego niejeden by pozazdrościł. Całkiem znany na wyspie (głównie ze względu na jego ekstrawertyczną naturę).
CHARAKTER: Pierwsze wrażenie – zmęczony życiem i pochłonięty pracą naukowiec. Błądzi korytarzami laboratorium, miewa chwile, kiedy się w nich gubi i trafia tam, gdzie nie miał. Niektórzy mówią, że sunie się po instytucie niczym duch. Powodem tego jest jego niechęć do pośpiechu, także całkiem cicho stawia kroki. Yungyo na początku znajomości okazuje nie tyle, co powagę, a swego rodzaju mocną neutralność. Wydaje się, że gdyby nie drobne ruchy mimiki takie jak podnoszenie i ściąganie brwi czy zwężanie bądź szersze otwieranie oczu, dosłownie nic nie dałoby się wyczytać z jego codziennego wyrazu twarzy. Jednakże po bliższym poznaniu go można zauważyć, że doszukiwanie się emocji u niego nie jest aż tak trudne. Najczęściej można dostrzec zaciekawienie, spokój, znudzenie, zmęczenie, też irytację, choć ją już trochę rzadziej od reszty.
Ogólnie Yungyo stara się kontrolować swoje emocje, nie chce, by wzięły nad nim górę i postawiły go w trudnej sytuacji. To z reguły cichy typ, wpierw go zobaczymy, a dopiero potem usłyszymy. Nieco aspołeczny, stroni od tłumów i hałasu, stosunki międzyludzkie stara się ograniczać do załatwiania spraw związanych z pracą i ewentualnych krótkich rozmowach na niezbyt ważny dla niego temat. Z rozmownością jego bywa różnie – raz odpowie możliwie jak najkrócej, raz nieźle rozwinie swoją wypowiedź. Jedno jest pewne: nieczęsto się odzywa, a jak nie ma do danej osoby jakiejś sprawy, to tak z siebie nie zagada. W każdym razie Yungyo nie jest niemiły, nie bez powodu. Z reguły zachowuje się kulturalnie, odpowiednio się zwraca do innych. Obdarzony został ciętym językiem i niezbyt pozytywną szczerością, lecz te cechy ukazują się dopiero wtedy, gdy ma z kimś nieco bliższe relacje lub jest przez kogoś źle traktowany, a stanowisko mu pozwala na takie zachowanie.
To naukowiec opanowany, potrafiący zachować zimną krew, gdy sytuacja tego wymaga. Wygląda naprawdę niepozornie, wydaje się być kimś, kogo można sobie bez większego problemu podporządkować czy nastraszyć, ale taki nie jest. Musi dobrze się zastanowić czy podleganie danej osobie mu się opłaci. Wcale nie tak łatwo go nastraszyć – może na takiego nie wygląda, ale ma dosyć silną psychikę. Nie prędko go złamiemy, o wiele prościej będzie dobić z nim targu niż siłą do czegoś zmusić. Wysoki iloraz inteligencji, do tego pomysłowość i spryt. Dobry strateg, stara się planować wszystko, lecz przez to umie poradzić sobie w sytuacjach stresowych/kryzysowych tylko jeśli wcześniej przewidział możliwość ich wystąpienia. Na szczęście to typ, który na myślenie poświęca tyle czasu, że wyobraża sobie przeróżne wydarzenia oraz sposoby reakcji na nie, dzięki czemu jest przygotowany na większość nagłych zdarzeń. Spostrzegawczy, do tego obserwator – dużo się przygląda obiektom, otoczeniu, a także ludziom, jednocześnie starając się nie zwracać tym na siebie uwagi.
Jak się znajdzie z nim wspólny język, Yungyo okazuje się być całkiem dobrym kolegą. Potrafi doradzić, pocieszyć (choć nie w sposób ,,wszystko będzie dobrze", a ,,mogło być gorzej"). Wysłucha, skomentuje... ta część jest trochę zbędna, ale cóż... W każdym razie całkiem miło można z nim spędzić czas. Jest szansa na zaprzyjaźnienie się z nim, widać, że bliskie mu osoby traktuje inaczej niż resztę. Ku zdziwieniu niejednego, wyraźnie można dostrzec, że martwi się o rodzinę. W sumie przy poznawaniu go sporo razy może się człowiek zdziwić. Ale cóż, tak to jest, kiedy się go ocenia powierzchownie.
APARYCJA: Niezbyt wysoki, ale też nie niski – bądźmy szczerzy, 173 cm odległości czubka głowy od podłoża to wcale nie tak mało. Posiada trochę wysportowaną sylwetkę, aczkolwiek te nieco zarysowane mięśnie nie ukryją faktu, że Yungyo jest dość chudy. Już prędzej ubiór to zrobi. Tak, choć niestraszne Koreańczykowi wzorzyste garnitury ani tym bardziej eleganckie płaszcze, osobiście woli nosić te zwyczajniejsze ubrania. Szczególnie górna część garderoby musi być szeroka i luźna. Częściej zobaczymy wystającą spod jakże lubianego przez niego, nieco za dużego kitla bluzę niż jakiś ,,ciasny" sweterek czy zapinaną koszulę z kołnierzem. Niektórzy odrobinę krzywo patrzą na jego sportowe obuwie, ale Yungyo nie zwraca na to uwagi – jak się zdarzy wypadek, to on najszybciej ucieknie. Ogólnie jego styl nie jest jakiś wymyślny, zupełnie zwyczajny, widać, że bardziej ceni komfort aniżeli kolorystykę (choć w pstrokatych ciuszkach to go już nie ujrzymy). Nosi kolczyki, aczkolwiek nieczęsto, podczas podejmowania decyzji dotyczącej przekłucia uszu działał pod wpływem chwili. O włosy średnio dba, wystarczająco, by były w dobrym stanie, ale na układaniu ich szczególnie mu nie zależy. Zwykle ogarnia je do tego stopnia, żeby wyglądały w miarę normalnie. Niestety, bardzo łatwo zniszczyć ich szyk, a że ma nawyki kładzenia się czy siadania gdzieś w wolnych chwilach, by trochę pospać, często któryś z kosmyków może odskoczyć.
Należy do tych naukowców, którzy bardzo często chodzą w kitlu, nawet kiedy nie jest on szczególnie potrzebny. Zwykle zapina go jedynie do niektórych badań. Nierzadko na jego twarzy gości biała maseczka chirurgiczna, nawet poza salami laboratoryjnymi – oczywiście wtedy na brodzie, by nie zasłaniała ust. Zawsze ma przy sobie przynajmniej parę gumowych rękawiczek. Po co? Po coś na pewno.
ZAINTERESOWANIA: Poza pracą w instytucie siedzi i myśli bądź notuje o różnych kombinacjach genetycznych i tego typu sprawach, więc większość swojego wolnego czasu poświęca na czynności związane z wykonywanym przez niego zawodem. Ale żeby nie było, że żyje samą pracą – lubi czytać. Co prawda najczęściej sięga po naukowe książki i artykuły, ale czytanie to jego hobby, do tego stopnia, że pogardzi tylko tradycyjnym romansem i czymś, co w ogóle go nie ciekawi, a wręcz nudzi. Kiedyś pasją jego była muzyka. W domu rodzinnym znajduje się już trochę stare, tradycyjnego stylu pianino, na którym Yungyo grał praktycznie codziennie. Początkowo sam się uczył, później rodzice zapisali do szkoły muzycznej, lecz po kilku latach Koreańczyk powrócił do samokształcenia się, twierdząc, że na lekcjach zbyt wiele się nie nauczył. Obecnie palce ma tak wyrobione, że granie szybkich utworów to dla niego angielski przysłowiowy kawałek ciasta, a też na klawiaturze komputera potrafi wystukiwać znaki w szalonym tempie. Dzisiaj gry na pianinie nie można już nazwać pasją, jednakże wciąż lubi sobie pobrzdąkać na tym instrumencie, grać to, co akurat czuje w palcach.
Lubi gastronomię, od zawsze pomagał rodzicom w kuchni i restauracji, dzięki czemu przejął od nich smykałkę do gotowania. Matka często go woła, by razem mogli pokombinować z jakimś przepisem, jeszcze bardziej go ulepszyć. Gotowanie stało się czymś, nad czym już podświadomie się bardzo skupia, robi to nie dlatego, że musi, tylko że chce. Choć z zagranicznych potraw potrafi przyrządzić tylko te najbardziej znane, kuchnię koreańską ma opanowaną praktycznie do perfekcji. Często przychodzi do niego wujek, by zjeść coś właśnie koreańskiego, ponieważ jemu akurat umiejętności gastronomicznych pożałowano.
INNE:
• Na wyspę przybył, można powiedzieć, w ślad za wujkiem. Drugim powodem jest fakt, że, właśnie z powodu Jeremy'ego, dowiedział się co nieco o instytucie i obiecał, że w przyszłości będzie pracować dla Vitae, by dali mu spokój.
• Kiedyś należał do tych ludzi, którzy mieli własnego klona. Długo się nim jednak nie nacieszył. Dzięki wujkowi przybył na wyspę, by zobaczyć swego nowiusieńkiego klona. Mógł z nim nawet trochę porozmawiać. Następnego dnia miał wrócić do domu, lecz wtedy właśnie klon się zbuntował i uciekł, sprawiając niemałe problemy. Yungyo mówił, że chciał on pozbyć się oryginału i sam się w niego wcielić. Chłopak ucierpiał, ale ostatecznie osobiście go zabił. Od tamtej chwili czuje się niepewnie przy klonach, sam nie chce mieć kolejnego z powodu traumy.
• Historię wyżej sporo osób zna. Nikt jednak nie zdaje sobie sprawy, że część z niej jest nieprawdziwa. Klon wtedy nie zginął. To on zabił prawdziwego chłopaka (aczkolwiek był to bardziej wypadek) i zajął jego miejsce. Tak, to nie Yungyo Kim... W zasadzie to on. Niby nie, a jednak tak.
• Po przyjeździe do domu rodzinnego znalazł sekretny pamiętnik oryginalnego Yungyo, prowadzony już od lat. Oczywiście przeczytał wszystko, zapamiętując zawarte w nim informacje, włącznie z imionami ulicznych kotów, które oryginał wymyślił w wieku siedmiu lat. Samego pamiętnika się pozbył – spalił i dokładnie sprawdził, czy nic po nim nie zostało.
• Posiada w swoim domu sklonowaną mysz transgeniczną o imieniu Toby. To spokojny gryzoń, lubi przesiadywać na kolanach i ramieniu swego właściciela czy też w kapturze jego bluzy. Uwielbia jeść, co po nim widać. Liczy już sporo mysich lat, więc za niedługo może zakończyć swój żywot. Taka ciekawostka – świeci w ciemności na zielono.
• Latem pije gorące napoje, zimą zaś zimne (oczywiście, że dorzuca kostki lodu). Taki z niego dziwny typ.
• Woła obiekty, wypowiadając literę oraz pierwszą i ostatnią cyfrę ich numerów, a w razie komplikacji dorzuca jeszcze imię. Ta, jakoś nie chce mu się wymawiać całego numeru.
• Miłośnik kotów. Testuje na ludziach, testuje na roślinach, testuje na zwierzętach, ale nie na kotach, chyba że przy zmienianiu DNA ma pewność, że nie będą one potem przez niego cierpieć. Często to on dokarmia kocie obiekty badań i umila czas mizianiem tym, którym może.
• W czystej walce jest słaby, ktoś silniejszy bez większego problemu go skrępuje czy przytrzyma w jednym miejscu. Yungyo jednak dzięki obserwacjom potrafi dostrzec przedmioty, które mógłby wykorzystać. Jeśli dopuścimy go do dobrania się do takiej rzeczy, istnieje szansa, że sytuacja obróci się nawet o sto osiemdziesiąt stopni.
KONTAKT: keiem#5665 | 3310313@gmail.com